Wiadomości z rynku

środa
27 listopada 2024

Ciężarówka pod wiaduktem, czyli o ponadnormatywnym przewozie normatywnym

Ekspert radzi przewoźnikom
22 marca 2019

Jerzy Różyk - ekspert ds. oceny ryzyka w transporcie prawa przewozowego i ubezpieczeń transportowych

Transport drogowy to nie tylko przewożenie towarów po drogach, ale również pod wiaduktami, których w obecnej infrastrukturze drogowej jest dość dużo. Wiadukty znajdujące się na trasach przewozów raczej nie przeszkadzają większości przewoźników. Jednak co niektórzy kończą na nich swoją transportową wędrówkę. Bliskie spotkanie z taką przeszkodą doprowadza do znacznych szkód w przewożonych towarach oraz w samych pojazdach. Efektem jest często odmowa odszkodowania z polisy OCP lub Auto-casco.

Wysokość była dobra, tylko wiadukt był za niski

Przewożono ciągnik siodłowy Scania S500 z Polski do Holandii. Wszystko było w należytym porządku do czasu zjechania z trasy A67 na parking przy stacji paliw Shell Nobis w Asten w Holandii. Po odbyciu odpoczynku, kierowca ruszył w dalszą drogę. Wyjechał na drogę N279 z zamiarem powrotu na trasę A67 w kierunku Eindhoven. Po wjechaniu pod wiadukt, na którym przebiegała trasa A67, usłyszał rumor wskazujący na otarcie dachu przewożonej Scanii. Do zablokowania pod wiaduktem nie doszło, zatem kierowca kontynuował jazdę. Po dojechaniu do holenderskiego odbiorcy okazało się, że górna część kabiny uległa poważnemu uszkodzeniu. Na okoliczność został sporządzony protokół uszkodzeń, a w list CMR zostały wpisane stosowne zastrzeżenia. Przewoźnik zgłosił szkodę do swojego ubezpieczyciela z posiadanej polisy OCP. Przez sześć miesięcy trwało ustalanie okoliczności powstania szkody i wreszcie zakład ubezpieczeń zakończył postępowanie likwidacyjne decyzją, z której jednoznacznie wynikało, że „odszkodowanie z tytułu Ubezpieczenia OC przewoźnika drogowego nie przysługuje”. Z uzasadnienia decyzji równie jednoznacznie wynikało, że zarówno ubezpieczyciel jak i przewoźnik potraktowali sprawę z przymrużeniem oka – przewoźnik za bardzo liczył na ubezpieczyciela, a ten choć nie wykazał się wielkim kunsztem, to odmówił odszkodowania.

Ubezpieczeniowe ble-ble, czyli uzasadnienie decyzji

Zgodnie z ogólnie panującym zwyczajem, każda decyzja wydana w sprawie powinna zawierać wyczerpujące uzasadnienie - szczególnie, gdy chodzi o taką, która jest negatywna dla ubezpieczającego. Określenie „wyczerpujące” raczej nie pasuje do opisanego przypadku, gdyż uzasadnienie decyzji nie było wyczerpujące, a opierało się jedynie na domniemaniu. Można powiedzieć, że na przywołanych przez ubezpieczyciela „dowodach” raczej nie da się zbudować poprawnej odmowy odszkodowania. Okazuje się jednak, że można. Ale po kolei. Już na wstępie decyzji, zakład ubezpieczeń nie omieszkał wskazać, że „… z przeprowadzonych ustaleń przedmiotem transportu był ciągnik Scania model S500.”. W uzasadnieniu ubezpieczyciel podniósł, że „…wiadukt pod którym doszło do uszkodzenia znajduje się w miejscowości Asten wyjeżdżając ze stacji paliwowej Shell Parking Nobis w kierunku Eindhoven (trasy A67 / N279).”. Z decyzji jednoznacznie zatem wynika, że dach przewożonej Scanii został uszkodzony pod wiaduktem po wyjechaniu ze stacji paliw. Dalej czytamy; „Zgodnie z wymaganiami prawa zarówno polskiego jak i holenderskiego transport zestawem, którego wysokość przekracza 4,00 m wymaga zgłoszenia do odpowiednich organów oraz wydanie odpowiedniego zezwolenia. Z faktu, iż transportowany ciągnik zahaczył o wiadukt wynika, że wysokość zestawu, który przewoził ładunek musiała przekraczać tę wartość.”. Hipoteza bardzo prawdopodobna, ale nie udowodniona przez ubezpieczyciela – przynajmniej nie wynika to z decyzji. Ubezpieczyciel nie omieszkał również ustalić, że „… w Holandii wiadukty co do zasady mają 4.20 m lub więcej i nie mają one dodatkowych oznaczeń. W wypadku kiedy wiadukt ma pomiędzy 4.00 m a 4.20 powinien być oznaczony niebieskim znakiem ostrzegawczym. Wiadukty poniżej 4.00 powinny być oznaczone czerwonym znakiem ostrzegawczym.”. Zauważył również, że „Przed wskazanym wiaduktem brak znaku ostrzegawczego ani informacji o jego wysokości.”. To akurat potwierdził również przewoźnik, zatem w tej kwestii strony sporu są zgodne. W dalszej części uzasadnienia czytamy: „Jak wynika z wyjaśnień przewoźnika przedmiotowy przewóz nie był realizowany jako ponadnormatywny, a więc nie został zgłoszony oraz odpowiednie zezwolenie nie zostało wydane.”. Przewoźnik potwierdza, że dla przedmiotowego przewozu nie zostało wydane zezwolenie, zatem w tej kwestii strony również są zgodne. Trudno jest jednak przewoźnikowi zgodzić się z tezą, że wykonywany przewóz był przewozem ponadnormatywnym. Nie był to bowiem pierwszy, ani też ostatni przewóz ciągnika siodłowego tej marki i w każdym przypadku – za wyjątkiem przedmiotowego – z dostawami nie było żadnych problemów. Niezależnie od tego, w ocenie ubezpieczyciela „szkoda powstała podczas przewozu wymagającego uzyskania stosownego zezwolenia, którego nie uzyskano.”. To poniekąd potwierdza orientację zakładu ubezpieczeń w przedmiotowej sprawie. Zapewne z góry założył, że wykonywany przewóz był przewozem ponadnormatywnym i z powodu braku zezwolenia finalnie odmówił wypłaty odszkodowania. Aby ocenić, czy wykonywany przewóz faktycznie był ponadnormatywny, należałoby jednak w pierwszej kolejności ustalić model przewożonego pojazdu i wysokość platformy, na której ów pojazd był przewożony. Czytając uzasadnienie decyzji, ubezpieczyciel raczej takich ustaleń nie dokonał, przez co przy wydawaniu decyzji odmownej nie przedstawił dowodu umożliwiającego skuteczne zastosowanie tej przesłanki.

Transport pojazdów – jak zmieścić się w normie

Ubezpieczyciel przy rozpatrywaniu sprawy nie wziął pod uwagę wielu czynników, które miały decydujące znaczenie dla oceny jego odpowiedzialności z polisy OCP. Nie wziął bowiem pod uwagę faktu, iż w celu wyjechania ze stacji paliw Shell Nobis w Asten na trasę A67 w kierunku Eindhoven, należy przedtem z tej trasy zjechać. Czyli, aby odwiedzić tę stację paliw jadąc trasą A67 z Venlo do Eindhoven i powrócić na tę trasę, niezbędne jest przejechanie pod wiaduktem zarówno w jedną, jak również w drugą stronę. Skoro zatem wysokość zestawu z przewożonym pojazdem wynosiła ponad 4,00 m, dlaczego do uszkodzenia dachu i kabiny przewożonej Scanii nie doszło w czasie zjeżdżania z trasy A67 na drogę N279 i dalej do stacji paliw Shell? Ubezpieczyciel nie ustalił również jaki model Scanii feralnego dnia był przedmiotem przewozu. Przewożona Scania, określana potocznie jako „Scania S500”, ma bowiem dwie wersje kabiny – S20N (Normal) i S20H (Highline). Obie równie komfortowe, ale różniące się wymiarami. Scania w wersji S20N ma wysokość kabiny 3690 mm, a Scania w wersji S20H – 3950 mm. Gdyby przedmiotem przewozu była Scania w wersji S20H, już na początku postępowania można by było uznać, że przewóz był ponadnormatywny. Przy Scanii S20N nie jest to takie oczywiste, gdyż przy zastosowaniu niskopodwoziowej platformy, przewóz mógłby zmieścić się w normie. Aby to rozstrzygnąć, należało ustalić markę i parametry naczepy niskopodwoziowej użytej do wykonania tego przewozu. W tym aspekcie ubezpieczyciel nie dokonał żadnej oceny. Jak wynika z informacji uzyskanej od przewoźnika. do tego przewozu wykorzystana została naczepa niskopodwoziowa o wysokości podłogi ok. 35 cm. Gdyby przyjąć, że przedmiotem przewozu była Scania S500 w wersji S20N, a owe około 35 cm uznać za pewnik, łączna wysokość wynosiłby 404 cm, a więc przewóz byłby przewozem ponadnormatywnym. Co prawda z niewielkim odchyleniem od przyjętej normy, ale jednak. Przy Scanii S20H odchylenie byłoby jeszcze większe. Co by jednak było, gdyby przewoźnik do przewozu Scanii S20N użył naczepy niskopodwoziowej FGM 19 AF? Taka naczepa, zgodnie ze specyfikacją ma wysokość pokładu 200 mm. W przypadku użycia takiej naczepy do przewozu Scanii w wersji S20N, łączna wysokość nie przekraczałaby dopuszczalnej normy. Ale są to jedynie założenia. Przewoźnik nie udowodnił, że wysokość podłogi użytej do feralnego przewozu dawała szanse na zmieszczenie się w normie. Należy zatem uznać, że wykorzystał naczepę o takiej wysokości podłogi, która w połączeniu z wysokością ciągnika siodłowego dawała łączną wysokość przekraczającą 400 cm.
***
Zakład ubezpieczeń odmówił odszkodowania. I choć zrobił to w ciemno, jego założenia mogły być słuszne. Przewoźnik póki co nie podjął żadnej akcji, co potwierdza trafność decyzji ubezpieczyciela. To, że oparta była na domniemaniu to już inna sprawa.
Jerzy Różyk
ekspert ds. oceny ryzyka w transporcie
prawa przewozowego i ubezpieczeń transportowych
CDS Kancelaria Brokerska
www.cds-odszkodowania.info
www.oc-przewoźnika.info
Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.